wtorek, 9 sierpnia 2011

Inspiracja, nie naśladownictwo vol. I

Każda z nas, dziewczyn ma swój "role model". Kobietę, najczęściej znaną, na której wzoruje swój styl ubioru, makijażu, fryzury a często nawet zachowania. Ja również posiadam takowe "inspiratorki".

Przedstawiam Wam Kayę Scodelario, która gra Effy a właściwie Elizabeth Stonem - główną bohaterkę kultowego już (albo wkrótce brytyjskiego serialu Skins), która uważam za jedną z najciekawej i najodważniej ubieranych aktorek, nie tylko na planie filmowym.


Ale to co przykuwa moją uwagę to jej niesamowite oczy, albo jeszcze bardziej niesamowity makijaż, który odkąd został przeze mnie odkryty, z nieustannym uporem próbuję stworzyć na sobie...


Jej styl ubioru w serialu nieco różni się od tego na codzień, ale jak twierdzi sama inspiruje się swoją postacią.

Kaya ma swój niepowtarzalna czar i urok, który potrafiła przelać w postać Effy - skomplikowaną, charyzmtyczna a przede wszytskim dramatyczną postać.


I za to piona!


Zatem co zrobić by zdobyć jej "look"?

Potargane włosy, mocny makijaż oczu, zero opalenizny (wyjdzie nam to na zdrowie).
Błyszczyk i dobry podkład!


Po imprezie nie przejmujemy się tym jak wyglądamy :)


Skóra, skóra i jeszcze raz skóra! O tak, to jest to co my dziewczyny ( podejrzewam, że męskie grono również) lubimy najbardziej!

Żadne brązy, szarości, kremy, biele - czerń.




Masa, masa, masa, masa najszyjników, pereł, złotek, wisiorków. Wszytsko najlepiej w jednej tonacji  albo złoto, albo srebro.


Masywne buciska, martensy, botki, oczywiscie czarne.


Totalny luz, pożyczamy koszule naszego chłopaka i ruszamy na imprezę!

Kaya / Effy należą do tego typu kobiet, które ze względu na swoją bardzo szczupłą sylwetkę mają dość chłopięcą urodę, jednakże uważam, że każda z nas
bez względu na to jaki ma styl może coś dla siebie u niej podpatrzeć.

cdn.

Alohomora!

I nagle wszytskie zamknięte pomieszczenia, skrzynie, drzwiczki, klapki są otwarte!

No proszę Was, jestem pewna że każdy choć raz w życiu marzył o tym by dostać list z Hogwartu zapraszający do edukacji w niesamowitym świecie Magii i Czarodziejstwa.

Ja w wieku 11 lat, byłam zrozpaczona, gdy w mojej skrzynce pocztowej nie pojawiło się nic oprócz reklam i ulotek z hipermarketów.



Harry Potter, fenomenalna książka, dla dzieci, młodych, dorosłych, dziadziusiów. Wszystko jedno. Dla każdego. Przetłumaczona na ponad 50 języków, trafiła do kin w 2001 roku. I przed dokładnie 10 lat, rok w rok czekałam na ekranizację kolejnej części.

Nie dlatego, że wolałam film. Po prostu przeczytałam każdą część minimalnie 5-9 razy, a dawka Harrego Pottera przydałaby się każdemu.

W te wakacje, 15 lipca odbyła się premiera ostatniej już części HP Insygnia Śmierci vol.2.



Jest to pozycja, którą bez względu na ocenę, krytykę, recenzję musiałam zobaczyć.

I moi kochani byłam zachwycona. Oczywiście, w mojej opinii ominęli masę ważnych wątków, które tak dobrze znam z książek, jednakże widać niesamowitą pracę zarówna aktorów, reżyserów i grafików by powstał ten jakże niecierpliwie oczekiwany przez ludzi film.

Jaki jest jego fenomen, możecie zapytać?

Otóż taki, że czytając tę książkę przenosimy się w całkiem inny świat, a gdy przerywamy -
 bo musimy : wyrzucić śmieci, iść tam gdzie nawet król sam chodzi, umyć gary czy posprzątać pokój, dochodzi do nas, że taki świat nie istanieje, nie ma czarodziejów, magicznej szkoły, cudownych eliksirów, różdżek ani Dumbledor'a. Dlatego czym prędzej musimy wrócić do lektury by choć na chwilę w tym szarym mugolskim świecie móc pomarzyć o tym, w którym żyje Joanne Kathleen Rowling.

A tu zamieszczam mowę pożegnalną na premierze HP Insygnia Śmierci któa wygłosiła jego autorka, bardzo wzruszająca, a zarazem zabawna. Podziękowała wszytskim za 10 letnia pracę przy Harrym!



"Hogwarts will always be there to welcome you home" - tak jest, jeżeli któryś z mega fanów jakim jestem i ja to czyta niech zapamięta słowa, że do pewnych historii zawszę możemy wrócić. Nawet jako 90 letni dziadkowie i babcię, próbujące przekazać wnuką "Cóż to się czyta teraz? Za moich czasów był Harry Potter... Chodź, przeczytam Ci troszkę!"

Smile łobudziaki!

La Mode!

Witam Was moi piękni!

Dziś troszeczkę o modzie, dlatego post zapewne typowo kobiecy, choć może i znajdę tu jakiegoś rodzynka. Lato, lato, lato.


Dziewczyny co jest niezbędnym zakupem, dosłownie "co roku"? Kostium kąpielowy !
Nie miałyście koszmarów z jego powodu, stresu przed założeniem na plażę, nie mówiąc o niemożliwej więc niechęci do przymierzenia go w sklepie, gdzie ekspedientka podaje ci z miną kichającego kota na pustyni kolejny strój bo : za mały, za duży, za ciasny, źle leży, za pstrokatym zbyt nijaki?

Ja tak mam co roku.

Dlatego też chciałabym pokazać Wam co moim zdaniem jest bardzo Yeess! i bardzo Bleeeh! w modzie plażowej.

Victoria's Secret!


Są absolutnie cudowne!

Możemy również zainspirować się fryzurami w jakich występują w tym spocie dziewczyny. Najmodniejszy w tym sezonie jest look a'la dziewczyna surfera, romantyczka, która nie dba o swój wizerunek, wygląda jakby wstała prosto z łóżka i zawsze pięknie wyglądała. Yhym. Jasne. Skojarzyło mi się to z Sereną van der Woodsen - Blake Lively, jedną z głownych postaci w serialu Plotkara - Gossip Girl. Uwaga moje drogie - TAKIE kobiety nie istnieją! :)

Mejmy przynajmniej taką nadzieję.


Jest to strój który zakryje każdą naszą niedoskonałość. (firma Yes)
Można go kupić w http://mojafantazja.pl/, jak i wiele wiele innych, które może przykują Waszą uwagę.

Kolejnym dostępnym dla nas sklepem jest New Look, który prezentuje kolekcje, w której myślę, że każda z nas znajdzie coś dla siebie. Plus za to, że w swojej prezentacji kolekcji umieścili dziewczyną która nie ma rozmiaru O!



Podaje Wam brytyjską stronę New Look, bo w niej bez problemu znajdziecie stroje kąpielowe w zakładce strony.


H&M
Oprócz tego ze znanych sieciówek również możemy skorzystać, jeżeli zależy nam na zakupie dość niedrogiego, ale z pewnością zgodnego z aktualnymi trendami stroju.




New Yorker



Troszeczkę zalatuje stylem Pin Up Girl, który niekoniecznie leży w moim guście, ale może Wam coś wpadnie do oka?

Dziewczyny najważniejsze jest jednak odpowiednie dobranie stroju, by nam się nie wrzynał w d... dobrze wiecie gdzie:)
Jest mnóstwo porad co roku w gazetach kobiecych, którzy w sumie do znudzenia tłumaczą nam jakie stroje mamy wybierać.

Oprócz tego bez problemu znajdziecie taką pomoc w internecie - podaje stronkę:

Pamiętajcie, przede wszytskim wygoda i swoboda!
I wielki smile :)

poniedziałek, 8 sierpnia 2011

Match Point

Wszystko gra


Film reżyserii wspaniałego W.Allen'a który przesniósł akcję filmu 
ze swojego ukochanego miasta grzechu - NY do
Londynu.

Nie wiem czy to sprawka Scarlett Johansson czy też Jonathana Rhys Meyers'a, ale jest to z pewnością jeden z tych filmów, które w moim małym światku znajdują się na miejscu pierwszym.


Allen znany ze swoich komedii i poczucia humoru stworzył coś kompletnie innego, czym z pewnością zaskoczył krytków i jego wiernych fanów. W tym mnie oczywiście.

Jest to pełen napięcia dramat opowiadający historię z pozoru oklepaną, o wielkiej zakazanej miłości, zdradach, intrygach jednakże każda postać, a w szczególności Nola (Scarlett) i Chris (Rhys) magnetyzują.

Nienawidzę jak w recenzjach zdradza się więcej niż aprobatę lub jej brak, dlatego nie chcę opowiadać Wam fabułu tej perełki.


To co zwróciło jednakże moją uwagę to jak to określił Allen " zbrodniczo seksowna" Scarlett.
Do wszytskich tych którzy mają dość jej ról famme fatale - uwierzcie tej nie będziecie mieć nigdy dosyć.
Jest naturalna, wydaje się, że ta rola przychodzi jej z łatwością jednakże tylko mogę sobię wyobrazić jak skomplikowanym charakterem była do zagrania Nola Rice.

Film sprawia, że zaczęłam się zastanawiać nad tym jak cieńka jest granica między miłością a nienawiścią.




Nie zastanawialiście się jak to jest możliwe, że osoba za która oddacie życia nagle stanie się ta której chcecie go odebrać?
Każdy z nas, który jest w związku zapewne wie, jak krucho bywa gdy pokłocimy się z naszą drugą połówką. Wydaje się, że nienawiść do niej jest większa niż do osoby którą faktycznie nigdy nie dażyliśmy sympatią. Jednak na szczęście magiczne słowo "Przepraszam" momentalnie zmienia ten stan w ponowną euforię miłości - zazwyczaj.

Wystarczy już tego bazgrolenia. Polecam ten film z całego serducha, przede wszytskim miłośnikom "Zbrodni i kary". Tak- wiem, wiem - było w liceum, pewnie nikt tego nie czytał.

Mimo to wiem, że po tym filmie miałam ogromny smile, bo nie był to czas stracony a zatracony w całkowicie pokręconym świecie.

Smile ludziska!





and make love <3







Uśmiech, proszę!

Dzień dobry Słoneczka, a raczej Dobry Wieczór!

Właściwie to powinnam napisać Dobranoc, bo większość ludzi o tej porze przewraca się na lewy bądź prawy bok. Ja często śpię również twarzowo, co w wolnym tłumaczeniu możecie rozumieć - czołem w poduszcze. Mniejsza z tym, co ja tu wypisuje?

Postanowiłam założyć tego bloga by podzielić sie z Wami tym co uważam za wartościowe, ciekawe, smaczne, godne polecenia, modne, interesujące... Dlatego też nie mogę skonkretyzować o co tak naprawde mi chodzi.

Zresztą sami zobaczycie.

Na wstępie chciałabym Wam przedstawić miłość dnia dzisiejszego.

.




Jessie J to młoda brytyjska piosenkarka która podbiła moje serce od pierwszego usłyszenia.

To co najbardziej urzeka mnie w tej młodej dziewczynie to fakt, że naprawdę potrafi śpiewać. W dzisiejszych czasach to jest rzadka umiejętność wśród "piosenkarek".

Jej mimika, ekspresja, zaangażowanie wyczuwam na skrawkach mojego ciała gdy w momencie "play" pojawiają się na nim gęsi i skórka :)

Mam nadzieję, że wkrótce uda mi się zobaczyć ja na żywo, a dla chętnych podaje link do strony na której można kupić bilety i sprawdzić harmonogram tejże młodej damy ( a także wielu innych, niekonicznie młodych ani dam)


Jej piosenki jak sama mawia mają być terapią, sprawiać że człowiek się uśmiecha.
A o to chyba chodzi w czasie wakacji, prawda?

więc wielki smile dla wszytskich



A! I pamiętajcie Nobody's Perfect.